,,Szeroki jest wachlarz zainteresowań artystyczno-twórczych Antoniego Halora. Malarstwo, ilustracje, scenografia, film – to dziedziny sztuki, jakie uprawia ten artysta – absolwent Wydziału Grafiki katowickiej filii ASP w Krakowie (1965 r.) oraz Wydziału Reżyserii Filmowej PWSTiF w Łodzi (1971 r.). A. Halor znany jest przede wszystkim jako filmowiec, autor takich obrazów dokumentalnych jak: »Czarne-zielone«, »Czarne słońce«, czy »Słoneczko jasne zza czarnych gór«. I kiedy zdawało się, że Halora-plastyka przesłonił Halor-filmowiec, twórca ten dał znać znów o sobie, jako artysta-malarz. Duże więc zaciekawienie wzbudziła wystawa kilkunastu prac jego autorstwa, eksponowanych w Katowickim KMPiK-u. Tam też – po wernisażu – przeprowadziliśmy z artystą krótką rozmowę:
– Rzadko Pan wystawia. Czy jest to działanie celowe, czy może czymś innym umotywowane?
– Po studiach w ASP rozpocząłem studia w łódzkiej szkole filmowej. Po dyplomie w tejże uczelni, realizacja filmów pochłaniała praktycznie cały mój czas. Twórczość plastyczną traktuję jako bardzo osobistą, intymną. Maluję jedynie wtedy, kiedy odczuwam wewnętrzną potrzebę wypowiedzenia się pędzlem: wyrażenia tego, czego materia filmowa nie jest w stanie objąć.
– W pańskich obrazach dostrzega się elementy »śląskości«, pewne figury archetypiczne, co ma zapewne podłoże głębsze i nie chodzi tu bynajmniej o efekt, o wywarcie li tylko artystycznego wyrażenia.
– Istotnie, choć wielu chciałoby mnie »zaszufladkować«, uciekam przed tym jak mogę. Ale ta ucieczka jest możliwa tylko do pewnego stopnia. Malarstwo moje ma podłoże głębsze. Ukazuje w jakimś stopniu, poprzez znak poetycki, symbol – mój śląski rodowód. Każdy z nas odchodzi od dzieciństwa w stronę dojrzałości, a potem śmierci. Ale zdradzić do końca dzieciństwa się nie da – bo wtedy już jesteśmy po drugiej stronie lustra. Tego nie mogę się wyzbyć, tkwi w mojej podświadomości, jest czymś zakodowanym w psychice. W malarstwie jestem wierny sobie, swojej wizji świata”.
Rozmawiał: Krystian Prynda [„Wieczór”, nr 273, 18 XII 1980]